Andrzej Bart

„Pociąg do podróży” Noir Sur Blanc, 1999 rok, ciekawa okładka, zapewne dzieło sztuki, siedząca przy stoliku naga kobieta z pospolitą ale przykuwającą twarzą i sterczącymi piersiami, wpatruje się z uwagą w zamyślonego mężczyznę z cylindrem na kolanach, siedzącego bokiem do nas, z prawą ręką przy ustach, w okularach; na stole karafka z winem; zastanawiam się długo, co kobieta trzyma w rękach – może ktoś wie? Zdjęcie zrobiono w Monachium w 1933 roku. Zamówiłem na wyprzedaży w Wydawnictwie Literackim – informują mnie od czasu do czasu o specjalnych okazjach – książka przyszła z kolejnym Bukowskim do kolekcji, ale o tym kiedy indziej. Bart się rozpisał w tej książce, bo jeśli Don Juan był zwarty i wstrzemięźliwy to „Pociąg” jest rozwlekły, mętny i wynika z próżności autora, któremu wydaje się że umie pisać, a przecież popełnia grzech grafomanii. Już szalony pomysł, żeby cofnąć się w czasie i zabić Hitlera zdaje się prowadzić w niebezpieczne rejony wielkich herezji. Gdybyż jednak Bartowi udało się wykorzystać wszystkie swoje atuty można by ten pomysł zaakceptować, spędzić miło czas przy kilku błyskotliwych zdaniach – niestety autor zabrnął już na wstępie i tonie brzydko i rozwlekle. Wybacz mi droga Fe, ale nie obronisz tu swojego ulubieńca, który się pośliznął i kark skręcił, co nie oznacza, że ksiązki nie skończyłem – podwójne zaprzeczenie w języku angielskim oznacza potwierdzenie i dobrze, bo przecież ja lubię ten styl i ten rodzaj snobizmu, tą pogardę dla codzienności i poczucie własnej wyjątkowości.
Żadnych papierków między kartkami nie znalazłem, więc dla potomności włożę teraz bilet z meczu koszykówki, po którym przywaliłem w ładną panią w chryslerze.
Format książki skłania do tego, żeby postawić ją obok kolejnych tomów tego wydawnictwa, czyli w większości książek Austera, który rozzłościł mnie już jakiś czasu temu, zaprzepaszczając szanse na kolejne zakupy. A jednak Barta nie porzucam, czuję w nim coś, co kiedyś podpowiedziało mi Rylskiego. Jedną wpadkę zawsze możemy wybaczyć – kolejnej nie zdzierżymy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.